Prowadzenie własnego biznesu nauczyło mnie umiejętności skutecznego przesiewania wiedzy tak, aby wybierać źródła o największej wartości. Wykreowani eksperci, influencerzy i historie sukcesu, które nijak mają się do rzeczywistości – poznaj absurdy przedsiębiorczości, z którymi spotkałam się rozwijając startup.
Jak prowadzić biznes na własnych zasadach i w zgodzie z samą sobą?
Zawsze wszystko robię po swojemu. Mam w sobie wewnętrzną intuicję, która podpowiada mi, w którym kierunku iść. Według Talentów Gallupa – zwie się to wiara w siebie i mam ten talent w pierwszej piątce. I nie – nie mylcie tego z pewnością siebie! To całkowicie dwie inne cechy. Posiadam w sobie wewnętrzny kompas, który sprawia, że ja po prostu jestem przekonana o swojej słuszności / racji. Tak samo jest na tle biznesowym. Dokładając do tego mojego STRATEGA, ja wewnętrznie czuje, w którym kierunku muszę podążać, koniec kropka.
Bardzo często nie godzę się w ogóle z systemem, otaczającym mnie dokoła. Nie godzę się z prawami, które obowiązują. Nie oznacza to, że będę się buntowała i z wszystkimi walczyła (choć tak też bywa). Bardziej wycofam się z tego, co nie dla mnie i pójdę swoją własną ścieżką, która jest bardzo często niezrozumiała dla innych. Takie same zasady dotyczą świata biznesu.
Jest bardzo duża ilość absurdów, których mój umysł nie może pojąć. To jestem JA i tylko (a może i aż) JA. Fakt, że większość ludzi z branży nie przejmuje się nimi i wychodzi im to na dobre. Mi też pewnie wyszłoby to na dobre, ale moje wewnętrzne sumienie nie dałoby mi spokoju. Zawsze wybieram drogę spójną z moimi przekonaniami i wartościami.Pamiętaj, że to, czego mój umysł nie potrafi zrozumieć i nazywa absurdem, dla Ciebie może być jak najbardziej w porządku. Nigdy nie potępiam innych osób, które podążają daną ścieżką.
Część z Was już wie, że tworzyłam i rozwijałam startup przez prawie 1,5 roku. To był czas ciągłego eksperymentowania i tzw. rozdziewiczania się w wielu kwestiach, z którymi mierzyłam się pierwszy raz w życiu. O ile umiałam napisać świetny biznesplan po angielsku, pozyskać fundusze unijne na własną oraz inne firmy w Irlandii, tak na przykład z poszukiwaniem inwestorów w postaci VC (Venture Capital), spotkałam się po raz pierwszy.
Z perspektywy czasu to był cholernie dobry czas – to jak 10 lat w szkole. Tyle czekało na mnie sytuacji, z których należało wyciągnąć lekcje.
ABSURD NR. 1: I Ty możesz być na okładce prestiżowego miesięcznika
Wiem, na czym polega dobry marketing, istnienie w sieci, zadbanie o własny PR. Sama uważam, że mam mnóstwo pomysłów marketingowych, kreatywny umysł.
Prowadząc BeautYay, pierwszy raz otworzyły mi się oczy, na to, jak wygląda świat reklam i promocji w gazetach, magazynach, portalach internetowych itd. I wiecie nie chodzi mi o taką czystą reklamę, stronę w gazecie, gdzie widzisz, że ktoś oferuje swoje usługi czy produkty. Ja mówię o artykułach, które mogą być nawet na pierwszych stronach magazynów, gdzie Twoja osoba jest przedstawiana w samych superlatywach, a Ty co najmniej wspięłaś się na Mount Everest. Kiedyś wierzyłam, że trzeba być KIMŚ (dla mnie to są dane, liczby, osiągnięcia), by znaleźć się na okładce, w gazecie. Doznałam szoku, jak okazało się, że wystarczy dobra opowieść i kilka tysięcy złotych. No może też być kilkadziesiąt jak w przypadku Forbes. Oczywiście, że korzystałam z tych „udogodnień” reklamowania się, w każdym możliwym branżowym magazynie czy portalu, aby promować nowy startup. W środku, w sercu, kuło mnie niesamowicie z każdym wydanym tysiącem i z każdymi kolejnymi gratulacjami, które otrzymywałam. Gratulacje, ale za co? Za wydane tysiące, by pokazać się światu?
ABSURD NR. 2: Konkursy, Orły, Plebiscyty, Nagrody…
Pewnie niejedna z Was dostanie teraz w policzek. Jeżeli myślałaś, że te prestiżowe konkursy, nagrody mają jakikolwiek sens..też tak kiedyś niestety myślałam. Nie wiem, czy kojarzycie np. takie statuetki Orły w salonach kosmetycznych. Takie Orły kupuje się samemu za kilkaset złotych.
Jak wchodzisz w świat biznesu, nagle uświadamiasz sobie, że świat nie jest taki, jaki Ci się kiedyś wydawał.
Z racji, że na profilu LinkedIn nie mam aktualnego bio, dostaje mnóstwo ofert, w końcu tam dalej widnieje jako prezes spółki. Teraz pytanie: czy można kupić sobie prestiżową nagrodę najlepszego prezesa, świetnej firmy 2021 itd. na gali, którą prowadzi Pan Chajzer, a prelegentami są same znane nazwiska?
Oczywiście, że można! I taką propozycję dostałam kilka dni temu. I w sumie dla jednej osoby, którą bardzo bym chciała poznać, byłabym w stanie kupić wejściówkę, gdyby była taka możliwość. Jaki jest koszt otrzymania takiej statuetki? Od kilku tysięcy do kilkudziesięciu. I wiecie, z perspektywy tego całego PR – to super sprawa. Wychodzisz na scenę, zostajesz nagrodzona, robisz zdjęcia ze znanymi osobowościami itd. W czym ja widzę problem? Właśnie w tej statuetce. Uświadamia mi to, że jednak za pieniądze można wszystko.
Czy są konkursy, które da się wygrać na podstawie danych, wewnętrznego audytu firmy, sprawozdań rocznych spółek? Nie wiem, może i są. W sumie sama chętnie kiedyś się jeszcze zagłębię w ten temat.
ABSURD NR. 3: Hermetyczny, zamknięty świat
Jest mnóstwo trenerów, mentorów od startupów, a sami nigdy nie posiadali takiego biznesu, albo nawet nie próbowali go stworzyć. (Przydałoby Wam się porządne wytłumaczenie ode mnie, na czym polega prowadzenie startupu, ale to już w innym poście). Umiejętność przesiewania wiedzy, prowadząc swój biznes, jest bardzo potrzebna. Nasz umysł musi być takim SITKIEM (jak na makaron) i pozostawiać informację, tylko od tych, co mają doświadczenie i byli, bądź są praktykami. Nawet jak ktoś ma wiedzę czysto teoretyczną i został polecony, przez inne „wielkie” osoby, to Ty nie masz prawa podważać jego wiedzy. To jest dość hermetyczny, zamknięty świat. Liczą się znajomości. W pewnym momencie stawiasz na Networking, bo wiesz, że osoba z lewej da ci kontakt do osoby z prawej.
ABSURD NR. 4: Wszystkie chwyty dozwolone
Mój startup był skierowany do branży beauty, opierał się na całkowicie innej idei, niż dwie bardzo popularne aplikacje do rezerwacji. Nie mniej jednak naszymi klientami były te same „Personas”, czyli salony kosmetologiczne, medycyny estetycznej. Nie kłamiąc, wykonanych było około 1000 – 1500 telefonów, oczywiście w ramach tak zwanej sprzedaży. Dużo się dowiedziałam. I to nie tylko dobrych rzeczy, np. o strategii pozyskiwania klientów przez inne firmy. Byłam w szoku, kiedy okazało się, że „konkurencja” dodaje salony do swojej platformy w szybszy sposób, np. nie informując ich nawet o tym, nie pytając o zgodę. Czy mówi się głośno w świecie biznesowym o np. nieuczciwych (bynajmniej dla mnie) krokach? Oczywiście, że NIE! Piszemy w sieci i mówimy tylko o tym co dobre – czyli jak startup jest wyceniany na kolejny milion złotych bądź osiągnął miano tak zwanego jednorożca.
Pracuj zawsze w zgodzie z samą sobą
Myślę, że na razie zakończę na 4 punktach. Na pewno znalazłoby się tego więcej. Takich i innych smaczków. Pamiętaj, że każda branża, każdy biznes jest inny. Inaczej się tworzy sklep offline, inaczej markę osobistą opartą np. tylko na Instagramie, a w ogóle inaczej startup, oparty na nowościach technologicznych. Ja sama próbowałam i próbuje różnych modeli biznesowych, by wiedzieć który odpowiada mi najbardziej. Każdy rządzi się innymi – swoimi własnymi – prawami. I cokolwiek nie wybierzesz – prowadzenie salonu kosmetycznego, marki osobistej na Instagramie, sklepu internetowego, czy agencji reklamowej – musisz robić to w zgodzie z samą sobą. Musisz żyć w zgodzie z samą sobą. I tego Ci też życzę. Siły i odwagi, do życia na własnych zasadach.